Nowojorski policjant Mathew Bianchi, uzyskał ugodę w wysokości 175 000 dolarów w sprawie sądowej, w której ujawnił kontrowersyjne praktyki stosowania tzw. „kart grzecznościowych” w New York City Police Department (NYPD). Rozdawane przez funkcjonariuszy policji karty były rodzajem nieoficjalnych przepustek, które pomagały ich znajomym i rodzinie unikać mandatów za drobne wykroczenia drogowe. Choć sprawa zakończyła się ugodą, nie zmieniła istniejących zasad, co podkreśla problem korupcyjnych układów wewnątrz policji.
Funkcjonariusz zdecydował się złożyć pozew w zeszłym roku, po tym, jak jego sytuacja w NYPD zaczęła się pogarszać w wyniku jego działań przeciwko stosowaniu tych kart. Twierdził, że został ukarany przez swoich przełożonych, kiedy odmówił honorowania kart grzecznościowych, a punktem kulminacyjnym było wystawienie mandatu kierowcy, który okazał się bliskim znajomym komendanta NYPD. Krótko po tym incydencie, w 2022 roku Bianchi został przeniesiony z jednostki ruchu drogowego na nocne patrole, co według niego było odwetem za jego działania.
Karty grzecznościowe, choć nie są oficjalnie uznawane przez NYPD, od lat funkcjonują w praktyce. Są rozdawane członkom związków zawodowych, którzy następnie przekazują je znajomym i rodzinie, aby uniknąć mandatów za drobne wykroczenia, takie jak przekroczenie prędkości czy jazda bez zapiętych pasów. Bianchi, mimo presji ze strony przełożonych, nie zmienił swojego stanowiska wobec kart, określając je jako formę korupcji. Jak zaznaczył, nie zamierzał z tego powodu dopuścić do łamania przepisów. „Nadal zamierzam robić dokładnie to, co uważam za słuszne” – podkreślił w rozmowie telefonicznej.
Prawnik Bianchiego, John Scola, podkreślił odwagę swojego klienta, mówiąc, że ma nadzieję, iż sprawa Bianchiego zainspiruje innych funkcjonariuszy do działania w podobnych sytuacjach. „Funkcjonariusz Bianchi wykazał się niezwykłą odwagą, przeciwstawiając się nowojorskiej policji, robiąc to, co słuszne, pomimo ryzyka dla swojej kariery” – powiedział Scola.
Mimo osiągniętej ugody, Bianchi przyznaje, że jego kariera w NYPD stoi w martwym punkcie. Pomimo prób powrotu do jednostki ruchu drogowego i aplikowania na różne stanowiska, spotykał się z odmową.
Choć ugoda zamknęła formalną część sporu, pozostaje pytanie, czy rzeczywiście przyniosła sprawiedliwość. Dla Bianchiego może to być osobisty sukces, jednak brak reform sugeruje, że problem nadużyć w NYPD wciąż nie został rozwiązany. Tym samym jego walka o uczciwość w policji staje się symbolem nie tylko jednostkowej odwagi, ale również wyzwania, przed którym stoi cała instytucja. Czy ta ugoda wystarczy, aby wpłynąć na zmiany systemowe, czy konieczne są dalsze kroki, by zapewnić prawdziwą odpowiedzialność i transparentność w policji?